wtorek, 29 stycznia 2013

Córeczka Tatusia.

Siedzimy z Gabi na kanapie. W tle leci program "44 bohaterów" na kanale TVN Style. Pada hasło: "Kto jest przystojniejszy - Zorro, czy James Bond?".

- Gaba, kto przystojniejszy, Zorro czy James Bond? - pytam retorycznie, oczywiście nie spodziewając się odpowiedzi...
- Taaa-taaa! - odpowiada Gaba, pewnie i z przekonaniem.

Ot, Córeczka Tatusia! ;)

 Wybaczcie jakość zdjęcia, ale nie mogłam się oprzeć
zaprezentowaniu Wam tego cudownego uśmiechu!

czwartek, 17 stycznia 2013

Metamorfoza z Ewą Codakowską.

Tydzień temu "spowiadałam się" Wam ze swoich noworocznych postanowień i obiecałam, że będę zdawała sprawozdania z tego, jak mi idzie ;-)

Jednym z postanowień jest chęć (i potrzeba...) przejścia na zdrowszy tryb życia. Taki, w którym zagości lżejsza kuchnia, większa liczba warzyw ale też systematyczne ćwiczenia pozwalające na wypracowanie i utrzymanie nowej, wymarzonej sylwetki. Przyznam, że temat ten spędził mi sen z powiek niejednego wieczoru, wielokrotnie zastanawiałam się co by można zmienić, jak zacząć, jak zwiększyć efektywność... Jednak na planach się zazwyczaj kończyło i mimo świadomości i wiedzy z różnych aspektów zdrowego trybu życia, ciągle nic nie ruszało do przodu. Brak działań powodował frustrację, frustracja przekładała się na pogłębienie złego samopoczucia i obniżenie samooceny, a jeśli do kompletu zdarzyły się minuty spędzone przed lustrem, niewiele brakowało do totalnej załamki... :-(

Powiedziałam sobie, że już dość. Dosyć użalania się nad sobą, zazdroszczenia innym sukcesów w zrzucaniu wagi, metamorfoz na skalę fenomenu. Dosyć zastanawiania się, czy znajdę cokolwiek do ubrania, w czym nie będę wyglądała jak w worku... Chcę tak jak kiedyś móc ubrać to, co mi się podoba i przede wszystkim takich właśnie rzeczy szukać, a nie tylko "takich, które na mnie wejdą". Jeśli teraz nic nie zmienię, to kiedy? Chcę się zmienić nie tylko dla siebie, ale też dla Męża, dla Gabi aby nie musiała się wstydzić tego, jak wygląda jej mama... Cóż, nie jest najgorzej, ale chyba każda z nas ma dla siebie o wiele większe wymagania, surowiej patrzy na swoje ciało i jego niedoskonałości. Znacie to? Ja znam aż zbyt dobrze... Ciąża, mimo iż była dla mnie fantastycznym okresem, również dołożyła swoją "cegiełkę" do ostatecznego efektu. Tylko, czy tłumacząc się ciążą nie próbuję jednocześnie bez sensu usprawiedliwiać swojego siedzenia na kanapie?

Jakoś na początku grudnia zajrzałam na bloga Inki , mamy Aleksego, a konkretniej - na TEN post. Kliknęłam w odnośnik do filmiku i  pomyślałam sobie: "Kurczę, kim jest ta Ewka? Naokoło tyle o niej mówią, muszę się w końcu coś o niej dowiedzieć, bo nie rozumiem tego całego szumu wokół niej". Wpisałam w google Ewa Chodakowska i tym sposobem trafiłam najpierw na jej stronę internetową , a następnie na profil na Facebooku . Zaczęłam czytać i... przepadłam zupełnie!

Do tej pory nie docierało do mnie nic. O utracie wagi myślałam wyłącznie w kategoriach diety - w końcu od jedzenia tyjemy, prawda? O ironio... Jakaś przeklęta zapadka w mojej głowie nie pozwalała na zmianę toku myślenia. TRZEBA TEŻ ĆWICZYĆ!!!! W chwili "olśnienia" zła byłam na siebie za zmarnowany czas, ale jednocześnie tak pełna energii i wiary w sukces, pełna niesamowitej motywacji...  Szperałam z wypiekami na twarzy po FB Ewy, oglądałam zdjęcia z metamorfoz w galerii z niedowierzaniem kręcąc głową, jak szybko można uzyskać tak fantastyczne rezultaty ciężką, systematyczna pracą! To był dla mnie szok i "światełko w tunelu", że nie jestem sama, że dziewczyny o podobnej figurze do mojej osiągnęły sukces, więc i ja mogę go osiągnąć... Do tego sama Ewa, niesamowita osóbka, pełna totalnie zaraźliwej energii i pasji - takich ludzi mi trzeba, wśród takich chcę przebywać! Udziela się na FB, wspiera, motywuje wszystkie dziewczyny z nią ćwiczące, które nota bene też motywują siebie nawzajem, doradzają, wspierają w gorszych chwilach. Zero "spinki", zero stresu, wyrzutów sumienia, karcenia, robienia czegoś na siłę. Pomyślałam: "Chcę do was dołączyć! Przygarniecie mnie?" ;)

Tak oto zaczęłam ćwiczyć z Ewą. Jak zapewne większość, zaczęłam od treningu "skalpel"... Później przyszły święta, przylot Gości z Polski a tłum w domu, to też "publiczność" której wolałam uniknąć w trakcie ćwiczeń. Zrobiłam sobie przerwę i tu był mój błąd... Goście wrócili do siebie, a ja jeszcze dłuuugo siedziałam na pupie i dopiero wczoraj przemogłam się znowu do ćwiczeń. Było baaaardzo ciężko znów dźwignąć się z kanapy, ale jak mawiają - najtrudniejszy pierwszy krok. Po treningu znowu zrozumiałam, dlaczego ostatnie tygodnie pozostawałam w letargu, bez energii, wiecznie zmęczona... To przez brak treningu i endorfin po jego ukończeniu! Wczoraj czułam się fantastycznie, w pracy zrobiłam więcej niż zwykle, optymizm nie opuszczał mnie ani na chwilę. Już nigdy więcej nie chcę się czuć tak, jak w ostatnich tygodniach. Chcę być nie tylko wysportowana, ale też bardziej optymistyczna, a treningi z Ewą zapewnią mi jedno i drugie :)


Jedni sarkastycznie mówią, że obecnie jest "moda" na Ewę Chodakowska, tak jak kiedyś była moda na dietę Dukana. Że to przeminie... Nie sądzę ;)  

Moda na zdrowy tryb życia i optymizm nie przeminie nigdy! :)

Tymczasem wzięłam się do pracy nad sobą. Za 3 miesiące pokażę Wam swoje zdjęcia porównawcze z dziś i z 17 kwietnia :) 


środa, 16 stycznia 2013

Versatile Blogger Award





Kilka dni temu otrzymałam wyróżnienie Versatile Blogger Award od Mamy Maksa oraz Anluny. Bardzo mi miło za taki zaszczyt i oczywiście, przystępuję do zabawy! :)





Szczegółowe zasady zabawy są następujące:
 
 Każdy nominowany blogger powinien:
  • podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu,
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu,
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie,
  • nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują,
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów. 
Postanowiłam nominować następujące blogi :)
  1. Szymek Rules! 
  2. Aleksy pierwszy 
  3. Zmęczona mama 
  4. Stylishmammy 
 Tylko cztery blogi... Przyznam szczerze, że nie mam zbyt wiele czasu na czynne śledzenie innych blogów w sieci, poza tymi, które już zdążyłam poznać i pokochać ;) Pewnie w przyszłości pojawi się ich więcej, a tymczasem...

7 faktów, których o mnie nie wiecie:

  1. Moim wielkim marzeniem było studiowanie aktorstwa. Zdawałam do Akademii Teatralnej w Warszawie, niestety chyba nie przypadłam do gustu... ;)
  2. Uwielbiam czytać! Głównie literaturę obyczajową, współczesną.
  3. Czynnie udzielam się na kilku dużych forach internetowych :)
  4. Przed urodzeniem Gabrysi, marzyły mi się... trojaczki. Dobrze, że Ten Na Górze miał dla mnie inne plany... ;)
  5. Zawsze marzyłam o napisaniu książki... Tylko ten lęk, że nikt nie będzie chciał przeczytać... ;)
  6. Uwielbiam koty!
  7. Najchętniej zamieszkałabym w jakiś ciepłych krajach, jestem niesamowicie "ciepłolubna"...
     

piątek, 11 stycznia 2013

Czas na spowiedź...

Nastał ten moment, w którym siadając przed lustrem zastanawiam się, co mogłabym zmienic w swoim życiu na lepsze...

Patrzę w odbicie mojej twarzy i co widzę? Kobietę zmęczoną obowiązkami, znudzoną codziennością. Uświadamiam sobie, że ostatnio znowu za dużo marudzę, oczekując zbyt wiele od wszystkich i wszystkiego naokoło. Mam już dosyć takiego stanu rzeczy, biorę do ręki długopis i kartkę, oddycham głęboko i oddaję się marzeniom i planom, które chciałabym zrealizować w najbliższych miesiącach. Ciężko jest podjąć decyzję, na czym skupić się najmocniej, co jest ważniejsze bardziej lub mniej, decyduję się więc na rozrysowanie "drzewka" pełnego pomysłów i inspiracji. Każdy liść to jedno postanowienie. Gdy je spełnię - liść nabierze koloru...



Coś dla SIEBIE:
- Zadbać o ciało. Przestanę martwić się niedoskonałościami, zamiast tego - zacznę pracować nad ich zmniejszeniem lub likwidacją. CEL:  przejść MINIMUM trzymiesięczną metamorfozę z Ewą Chodakowską oraz stracić 8kg...
- Zadbać o duszę. Rozpieszczać wyobraźnię książkami i pięknie rosnącą biblioteczką pełną nowych pozycji. CEL:  przeczytać MINIMUM dwie nowe książki w miesiącu, przez cały rozpoczęty rok!
- Zadbać o rozwój osobisty. Zdobyć nowe umiejętności, o których dotąd tylko snułam plany... Jest ich cała masa, ale mój główny CEL: zrobić w tym roku prawo jazdy!


Coś dla RODZINY:
- Uatrakcyjnić rozkład dnia Gabrysi.
- Spędzać więcej konstruktywnego czasu z Małżem
- Minimum raz w miesiącu pojechać wspólnie na jakąś wycieczkę!
- Mniej przejmować się niedoskonałościami codzienności
- Przestać marudzić!!!

Cele z "różnych parafii":
- Przynajmniej jeden wieczór w tygodniu poświęcić na rozwijanie pasji i hobby
- Kupić rower, którym zacznę dojeżdżać do pracy
- Poszukać dobrej niani i wrócić do pracy na większą liczbę godzin
- Wysypiać się!
- Nie odkładać spraw "na jutro"...
- Patrzeć na życie bardziej optymistycznie i nie poddawać się bez walki!


Każdego miesiąca chciałabym pisać o tym, jak postępuje moja przemiana i spełniania postanowień. Ot, taki rodzaj mobilizacji: rozliczanie się przed Wami. Koniec z siedzeniem na pupie ;)

Czas na self - coaching ;) Co kryje się pod tym tajemniczym określeniem? Już niedługo opowiem o tym na blogu...


środa, 9 stycznia 2013

Noworoczno - wiosenne porządki.

Tegoroczny styczeń w Wielkiej Brytanii rozpoczął się w akompaniamencie wyjątkowo pięknej pogody. Bezdeszczowe dni z temperaturą oscylująca między 5 a 15 stopni skłania do spacerków i... wiosennych porządków! ;) Wczoraj porządkowaliśmy dom, zdjęliśmy bożonarodzeniowe dekoracje a dziś... czas na porządkowanie bloga.

Przeglądając pamiętniki innych Mam blogujących, bardzo spodobał mi się system pisania notek tematycznych. Bardzo podziwiam systematyczność i pomysłowość wielu z Was. Pomyślałam więc o tym, aby samej podjąć wyzwanie częstszego pisania nie tylko o tym, co słychać u naszej rodzinki, ale i o tym, co mnie fascynuje, co mnie pochłania i przykuwa uwagę na co dzień. Mam nadzieję, że uda mi się sprostać wyzwaniu, które sama sobie postawiłam! Myślę też nad zmianą szaty graficznej na jaśniejszą i bardziej przejrzystą - kto jest "za"? ;)

Pora odkurzyć też głowę pełną pomysłów na to, jak uprzyjemnić czy ułatwić życie zapracowanej Mamy - w końcu nasze życie to nie tylko najukochańsze Szkraby uroczo pełzające po domu, ale i pasje, hobby, marzenia, potrzeba dbania o rozwój ducha i ciała, czyż nie? Warto postawić na rozwój osobisty, niewiele rzeczy daje nam taką satysfakcję jak postępujące zmiany w lepszym kierunku.

Noworoczne porządki to też ewolucja "duszy" - czas podejmowania wyzwań i ustalania planów na rozpoczynający się Nowy Rok. Sama mam kilka w zanadrzu... ;) I na pewno się nimi z Wami podzielę, aby nie odeszły w zapomnienie i by mieć przed kim się rozliczać z tego, czy "daję radę" z ich realizacją... Zatem spowiedź noworoczna jeszcze przede mną... ;)


środa, 2 stycznia 2013

Wideopamiętnik, część 3: Gabrysiowa wróżba na Roczek!


Wigilia i Urodzinki Gabrysi, czyli blogowe zaległości zapracowanej Mamy

Ostatnie tygodnie zapełnione były wieloma wydarzeniami i sytuacjami, które uniemożliwiły mi usiądnięcie do komputera na dłużej niż 10 minut. Stąd brak postów, mimo, że okres owocujący w ciekawe tematy do blogowania... ;)

21 grudnia przywitaliśmy Gości z Polski, a już kilka dni później świętowaliśmy Wigilię i Boże Narodzenie. Gabrysia spróbowała prawie wszystkich potraw na wigilijnym stole, ale zdecydowanie furorę wzbudziły... pierogi ruskie! ;) Oj, takie upodobania ma chyba obojgu rodzicach ;) Po kolacji nastąpił czas na prezenty, wśród których największą furorę wzbudził... papier do pakowania... ;) Kiedy Młoda nacieszyła się szeleszczącym papierem, przyszedł czas na eksplorowanie Mikołajkowych Podarunków! Misie, lalki, zabawki do kąpieli, śpiewający "cudak"... Ciężko było Jej się zdecydować, od czego zacząć ;)


Również 24 grudnia Gabrysia świętowała swoje PIERWSZE URODZINKI!!
Imprezkę urodzinową zaplanowaliśmy na 25 grudnia o 16:00. Przybyli wszyscy zaproszeni goście, śmiechu i radościom nie było końca! 




Tort dla Pysiołka zrobiła własnoręcznie Babcia Krysia, a mama pomagała dekorować owockami ;) Gabi nie umie jeszcze zdmuchnąć świeczki, więc jako rodzice czuliśmy się zaszczyceni mogąc pomóc... 



Zasiedliśmy do stołu, gdzie tata rozlał wszystkim gościom szampana Piccolo. Solenizantka również uczciła swoje urodzinki toastem :)



Po toaście przyszedł czas na rozpakowywanie prezentów...







...i na "roczkową wróżbę!
Gabrysia dostała do wyboru kilka przedmiotów, były więc pieniądze, różaniec, książka, kieliszek (którego wyboru bałam się najbardziej...), długopis, "kostka" do grania na gitarze (Gaba uwielbia grać z Wujkiem!), flamaster (zamiast pędzla, którego nie mogliśmy znaleźć) oraz mała piłka do gry w "nogę" (marzenie Dziadka). Gabrysia nie zastanawiała się długo, a chwyciła za...



KSIĄŻKĘ!!! 
<mama tańczy z zachwytu>

Młoda dostała jeszcze dwa inne wybory - padło na flamaster i długopis, więc rośnie nam Mała Artystka Humanistka ;) (ponadprogramowo, odciągana od reszty przedmiotów które chciałam poskładać, złapała za kostkę do gitary, nie pozostawiając mi żadnych wątpliwości...)

Z najnowszych umiejętności, moja kochana Córcia już całkiem nieźle radzi sobie z tuptaniem na dwóch nóżkach :) Jeszcze boi się sama, ale trzymana za rączki mogłaby śmigać po domu przez pół dnia ;) W grudniu pojawiły się także dwa kolejne ząbki - dolne dwójeczki.



Jako, że wcześniej nie miałam okazji, chciałabym wszystkim moim Kochanym Przyjaciołom, tym "realnym" i tym "wirtualnym" życzyć fantastycznego, obfitującego w bogactwo, zdrowie i pomyślność Nowego Roku 2013! Niech Was nie zmyli data - będzie szczęśliwszy od poprzednich, zobaczycie! ;)