czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki! ♥

Dziś dzień Świętego Walentego, czyli popularne od lat Walentynki! Nikomu nie trzeba tłumaczyć idei tego dnia, zewsząd atakują nas serduszka, amorki, róże i pluszowe misie. ;)

Lubię te święto, mimo, że wielu zarzuca walentynkowym prezentom kiczowatość i pretensjonalność. Owszem, w naszym domu Walentynki trwają cały rok, nie tylko tego jednego dnia, jednak miło jest świętować również i dzisiaj ;)

To święto MIŁOŚCI, a kochać przecież można na wiele sposobów!

 Można kochać zwierzątka...

 
... głaskać je i tulić, tak jak Tatusia i Mamusię! ;)

Jest też miłość Rodzica do Dziecka, którą uwieczniać można nie tylko na zdjęciach... ;)

Można całować słodkie uśmiechnięte policzki całymi dniami...

... a wieczorami usypiać wspólnie na kanapie, wtuleni w siebie...


Przy wszystkim tym, nie zapominajmy o wręczeniu Ukochanej Osobie walentynkowej kartki, bo oto kwintesencja walentynkowych tradycji! :)


Więcej zdjęć walentynkowej kartki na moim drugim blogu - Kretywna Wyspa


Wesołego świętowania, Kochani! ♥

poniedziałek, 11 lutego 2013

Matki Iluzjonistki

Każda z Mam zetknęła się w swoim rodzicielstwie przynajmniej raz z sytuacją, w której nie wiedziała jak postąpić i szukała informacji w internecie. Rozwój dziecka, rozszerzanie diety, problemy z kolkami i ząbkowaniem - "sieć aż huczy" od natłoku informacji, porad innych Mam, opisów podobnych sytuacji i artykułów na temat pociech. Mnie również zdarzyło się czegoś szukać lub po prostu "szperać" w internecie, przeskakując z tematu na temat. Ostatnio jednak co raz częściej zastanawiam się nad pewnym zjawiskiem, nazwanym przez mnie roboczo "Matki Iluzjonistki". Znacie ten typ?

Pewnie spotkałyście się z nim nie raz, może to ktoś z Waszego otoczenia, z pracy, w rodzinie. Matki Iluzjonistki to kobiety - herosi. Wiecznie pełne energii, codziennie wyspane, dbające o swój wygląd godzinami, posiadające czas na wszystko. Iluzjonistki nie wiedzą, co to problemy z kolkami i ząbkowaniem, ich dzieci śpią zawsze od 19:00 do 9:00 rano, wstają zawsze w dobrych humorach i nigdy nie płaczą. Zaczęły raczkować w piątym miesiącu życia, dwa miesiące później już biegały, tuż przed "roczkiem" wołały na nocnik a chwilę potem mówiły pełnymi zdaniami... Nigdy nie brudziły sobie rączek, od pierwszej próby sprawnie posługiwały się widelcem, pisały i czytały płynnie jeszcze przed pójściem do przedszkola! Oczywiście, karykaturalnie opisane wyżej przykłady mają służyć jedynie do lepszego nakreślenia, o jaki typ kobiety mi chodzi. To mogą być nasze równolatki, siostry, szwagierki, matki czy teściowe...

Zastanawia mnie, nie sam fakt "skąd biorą się" takie zachowania, ale - co tak naprawdę mają na celu?

Zarówno teraz jako Matka, jak i w czasie trwania ciąży i na długo przed nią zastanawiałam się jak sprostać zadaniu wychowania dziecka, jak podołać wszystkim obowiązkom i nie zwariować, jak zmienia się życie odkąd towarzyszy nam w nim Mały Człowiek? Wszędzie napotykam przesłodzone opisy idealnego życia bez skazy z dziećmi tak świętymi i idealnymi, że można dostać zawrotów głowy. Czy i Wy nie macie dość macierzyństwa ociekającego lukrem, posypanego brokatem i z zatkniętą na szczycie kandyzowaną wisienką?

Tak bardzo chciałam wiedzieć, co się zmieni kiedy urodzę! Dlaczego tak ciężko znaleźć miejsce, w którym kobiety bez lukru opiszą, jak ciężkie są pierwsze tygodnie, jak bardzo frustrujące jest wieczne niewyspanie, dlaczego nikt nie mówi głośno o tym jak często ma ochotę rzucić wszystkie obowiązki w cholerę, zaszyć się w ciemnym kącie, wyspać i wrócić po tygodniu?

Chwalimy się naszymi dziećmi, bo przecież warto się nimi chwalić. Każde jest wyjątkowe, niepowtarzalne i cudowne, tego nigdy nie będę kwestionowała bo jest to dla mnie oczywiste i naturalne jak to, że po dniu następuje noc. Zastanawiam się jedynie, kiedy tak supersłodka iluzja "rodziny jak z reklamy" pryśnie niczym mydlana bańka i kobiety staną obok siebie, szczere do bólu przed soba i innymi? Wszystkie dobrze wiemy, że nie jest lekko, że często nie mamy siły, że nasze wyobrażenia o różowym, zawsze słodko śpiącym bobasku mocno mijają się z rzeczywistością. Wiemy też, że mimo bolączek, chwil załamania i bezsilności, że pomimo dziesiątek nieprzespanych nocek DZIECKO JEST NAJWIĘKSZYM DAREM I SZCZĘŚCIEM W NASZYM ŻYCIU. Ale ukrywamy przed soba i innymi kobietami, jak potrafi być ciężko, że miewamy problemy, że czasami nie dajemy sobie rady z pogodzeniem wszystkich aspektów naszego życia. Tylko czemu to robimy?

Dużo bardziej cenię te Kobiety, które postanowiły nie idealizować tego, co idealnym nie jest. Są chwile trudne i chwile piękne, każdy z nas je przechodzi. Warto pomyśleć, że takim rodzajem otwartości nie dość, że pomagamy sobie (odpuszczając przesadny perfekcjonizm w każdym działaniu), ale też innym mamom, obecnym i przyszłym.

Nie jesteśmy idealne, ale robimy wszystko najlepiej jak potrafimy. Nasze dzieci nie są idealne, chociaż blisko im do tego... ;) Precz z iluzją, szkoda życia na porównywanie siebie do innych i innych do siebie! Koniec z tłumaczeniem bezdzietnym koleżankom, że "zrozumiesz, jak sama zostaniesz matką"... Chce wiedziec jak to jest, to jej powiem - od dziś już bez lukru, bez brokatu i kandyzowanej wisienki! ;)




poniedziałek, 4 lutego 2013

Album dla Emilki

W 2011 roku, na kilka dni przed Sylwestrowym szaleństwem przyszła na świat Mała Dziewczynka, której dano na imię Emilia.

Emilka jest córką mojej bardzo dobrej Koleżanki, poznanej dzięki postępowi technologicznemu, czyli krótko mówiąc - przez internet. Razem z Nią przeżywałyśmy nasze ciąże, kibicowałyśmy sobie przy porodach i w pierwszych miesiącach naszego rodzicielstwa, dzieląc się radościami, smutkami, wątpliwościami i wszystkim tym, z czym stykają się świeżo upieczeni rodzice. Z większymi i mniejszymi przebojami dotrwałyśmy do pierwszych urodzin naszych córek, które postanowiłam uczcić, ofiarowując Emilce własnoręcznie wykonaną pamiątkę z okazji Roczku. Tak powstał album okolicznościowy - Pierwszy Rok życia Emilki :) Za zgodą Koleżanki i zarazem mamy Małej Solenizantki, przedstawiam Wam efekty tej pracy w postaci zdjęć, które otrzymałam, gdy album zapełnił się zdjęciami prześlicznej Emi :))






















W pracę nad albumem włożyłam wiele serca i mam nadzieję, że również po latach będzie cieszył oczy Emilii i jej Rodziny. No i że... wytrzyma upływający czas ;) To pierwszy w "mojej historii" dziecięcy album na zdjęcia, ale zapewne nie ostatni. W głowie wciąż kłębią się dziesiątki pomysłów na kolejne ;)

Jeszcze raz, wszystkiego najlepszego, Emilko!