poniedziałek, 11 lutego 2013

Matki Iluzjonistki

Każda z Mam zetknęła się w swoim rodzicielstwie przynajmniej raz z sytuacją, w której nie wiedziała jak postąpić i szukała informacji w internecie. Rozwój dziecka, rozszerzanie diety, problemy z kolkami i ząbkowaniem - "sieć aż huczy" od natłoku informacji, porad innych Mam, opisów podobnych sytuacji i artykułów na temat pociech. Mnie również zdarzyło się czegoś szukać lub po prostu "szperać" w internecie, przeskakując z tematu na temat. Ostatnio jednak co raz częściej zastanawiam się nad pewnym zjawiskiem, nazwanym przez mnie roboczo "Matki Iluzjonistki". Znacie ten typ?

Pewnie spotkałyście się z nim nie raz, może to ktoś z Waszego otoczenia, z pracy, w rodzinie. Matki Iluzjonistki to kobiety - herosi. Wiecznie pełne energii, codziennie wyspane, dbające o swój wygląd godzinami, posiadające czas na wszystko. Iluzjonistki nie wiedzą, co to problemy z kolkami i ząbkowaniem, ich dzieci śpią zawsze od 19:00 do 9:00 rano, wstają zawsze w dobrych humorach i nigdy nie płaczą. Zaczęły raczkować w piątym miesiącu życia, dwa miesiące później już biegały, tuż przed "roczkiem" wołały na nocnik a chwilę potem mówiły pełnymi zdaniami... Nigdy nie brudziły sobie rączek, od pierwszej próby sprawnie posługiwały się widelcem, pisały i czytały płynnie jeszcze przed pójściem do przedszkola! Oczywiście, karykaturalnie opisane wyżej przykłady mają służyć jedynie do lepszego nakreślenia, o jaki typ kobiety mi chodzi. To mogą być nasze równolatki, siostry, szwagierki, matki czy teściowe...

Zastanawia mnie, nie sam fakt "skąd biorą się" takie zachowania, ale - co tak naprawdę mają na celu?

Zarówno teraz jako Matka, jak i w czasie trwania ciąży i na długo przed nią zastanawiałam się jak sprostać zadaniu wychowania dziecka, jak podołać wszystkim obowiązkom i nie zwariować, jak zmienia się życie odkąd towarzyszy nam w nim Mały Człowiek? Wszędzie napotykam przesłodzone opisy idealnego życia bez skazy z dziećmi tak świętymi i idealnymi, że można dostać zawrotów głowy. Czy i Wy nie macie dość macierzyństwa ociekającego lukrem, posypanego brokatem i z zatkniętą na szczycie kandyzowaną wisienką?

Tak bardzo chciałam wiedzieć, co się zmieni kiedy urodzę! Dlaczego tak ciężko znaleźć miejsce, w którym kobiety bez lukru opiszą, jak ciężkie są pierwsze tygodnie, jak bardzo frustrujące jest wieczne niewyspanie, dlaczego nikt nie mówi głośno o tym jak często ma ochotę rzucić wszystkie obowiązki w cholerę, zaszyć się w ciemnym kącie, wyspać i wrócić po tygodniu?

Chwalimy się naszymi dziećmi, bo przecież warto się nimi chwalić. Każde jest wyjątkowe, niepowtarzalne i cudowne, tego nigdy nie będę kwestionowała bo jest to dla mnie oczywiste i naturalne jak to, że po dniu następuje noc. Zastanawiam się jedynie, kiedy tak supersłodka iluzja "rodziny jak z reklamy" pryśnie niczym mydlana bańka i kobiety staną obok siebie, szczere do bólu przed soba i innymi? Wszystkie dobrze wiemy, że nie jest lekko, że często nie mamy siły, że nasze wyobrażenia o różowym, zawsze słodko śpiącym bobasku mocno mijają się z rzeczywistością. Wiemy też, że mimo bolączek, chwil załamania i bezsilności, że pomimo dziesiątek nieprzespanych nocek DZIECKO JEST NAJWIĘKSZYM DAREM I SZCZĘŚCIEM W NASZYM ŻYCIU. Ale ukrywamy przed soba i innymi kobietami, jak potrafi być ciężko, że miewamy problemy, że czasami nie dajemy sobie rady z pogodzeniem wszystkich aspektów naszego życia. Tylko czemu to robimy?

Dużo bardziej cenię te Kobiety, które postanowiły nie idealizować tego, co idealnym nie jest. Są chwile trudne i chwile piękne, każdy z nas je przechodzi. Warto pomyśleć, że takim rodzajem otwartości nie dość, że pomagamy sobie (odpuszczając przesadny perfekcjonizm w każdym działaniu), ale też innym mamom, obecnym i przyszłym.

Nie jesteśmy idealne, ale robimy wszystko najlepiej jak potrafimy. Nasze dzieci nie są idealne, chociaż blisko im do tego... ;) Precz z iluzją, szkoda życia na porównywanie siebie do innych i innych do siebie! Koniec z tłumaczeniem bezdzietnym koleżankom, że "zrozumiesz, jak sama zostaniesz matką"... Chce wiedziec jak to jest, to jej powiem - od dziś już bez lukru, bez brokatu i kandyzowanej wisienki! ;)




4 komentarze:

  1. Dzieci są bardzo różne. I faktycznie jedne są grzeczne, spokojne, uśmiechnięte..a matki bardzo zorganizowane...wtedy bliskie jest to ideałowi..choć zgrzyty zapewne występują. Nasz Maksio dał mi w kość już w czasie porodu i do dziś dnia często reaguje na mnie płaczem (to bardzo budujące dla młodej mamy;)) Do tego należał do jednych z głośniejszych "wózków na osiedlu". Nie ominęły go kolki, alergia, ciemieniucha, zaczął chodzić mając 17 miesięcy i nie mówi nic poza mama, tata, baba i jakieś tam dziwadełka. Nic tylko strzeliś sobie w łeb....a jednak żyję i mam się dobrze ...i koncentruję się na osiągnięciach a nie na niedociągnięciach;) Buziaki dla Gabi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wlasnie bo potem zamiast sie skupic na sobie to tylko sie dolujemy lepiej z takimi osobami nie gadac wcale!!!

      wiesz tak sobie czytam a ze to blog i ja pisze bloga to sobie pomyslalam ze powinnam sie przyznac na swoim ze idealna matka nie jestem w zasadzie pisalam i o meczacych zebach i o upadkach i klotniach wiec widac ze idealnie u nas nie jest ale post by sie o tym przydal co bym posadzona o idealnosc nie zostala o fe ofe ofe :P

      hihihi dzieki za post

      pozdrawiam jedna z MRM ale z tej nie idealnej czesci mam ;)

      Usuń
  2. Ale gdzie, gdzie takie matki?? Serio pytam:) Bo nie pierwszy raz taki komentarz jak Twój widzę i bez przerwy czytam "nie ma matek idealnych", oraz "macierzyństwo to ciężka praca". Nie widzę tej drugiej strony. Serio. Gdzie mogę znaleźć ten lukier? Chciałabym zobaczyć, przeczytać, poznać. Serio, serio.

    OdpowiedzUsuń