Małż odwozi mnie z Gabrysią do pracy. Parkujemy pod firmą, sięgam po torebkę leżącą na tylnym siedzeniu auta. Gaba odzywa się:
Myślałam, że się z wrażenia potknę o własne trampki... Moje dziecko, kochane, tak dba o mamusię! :)
* * *
Dzisiaj rano, dyskusja przy robieniu kawy. Proszę Gabi, żeby przyniosła mi mleko z lodówki ;)
- Gabi, a wiesz, kto daje mleko?
- Gabisia?
- Nieee... Kochanie... (myślę, jakiego słowa użyć zamiast "daje", które być może się jej kojarzy tylko z podawaniem) Powiedz, skąd się bierze mleko?
- Z lodówki?...
Przysięgam, kocham Ją za te teksty i cudowną, dziecięcą logikę jeszcze bardziej! :D
Wybacz, ale nie mogę się napatrzeć na Gabi - taka jest kosmicznie słodka! ;) Teksty ma kapitalne. Widać, że mądrze kombinuje;) Maks długo nie mówił prawie nic. Teraz buzia mu się nie zamyka. No i zaczyna być bardzo wesoło. Chyba zacznę tę komedię publikować na blogu;) Pozdrawiamy Was!!!!
OdpowiedzUsuń