poniedziałek, 15 października 2012

Zmiany, zmiany... czyli Matka (wiecznie) Pracująca

Jak każdą kobietę, również mnie od czasu do czasu nachodzi nie zawsze uzasadniona potrzeba zmian. Zmian w dowolnej dziedzinie; koloru włosów, wystroju sypialni, przemeblowania salonu czy rewolucji w ogrodzie. I jak to ja - wszystkiego chwytam się po trochę, później okazuje się że nie ogarniam tego co zaczęłam, wściekam się sama na siebie i po nocach kończę to co zaczęłam, byle tylko nie zostawiać rzeczy "na jutro". Póki co - wygrywam te batalie, choć bywa ciężko ;)

Teraz znów nastał czas zmian, tym razem poważniejszych w skutkach i (mam nadzieję) długo nieodwracalnych. Oto z Matki-Kury-Domowej stałam się Matką Pracującą! Tadadadam!



Nie ukrywam, że bardzo mnie ten stan rzeczy cieszy! Po przebojach jakich doświadczyłam w ciąży (zwolnienie z pracy, walka w sądzie... - nikomu nie życzę!!!), miłą odmianą jest to, że w ogóle ktoś chciał zatrudnić kogoś takiego jak ja... Czemu tak myślę? Teoretycznie Młoda jest jeszcze mała, ale przecież "mogłabym chcieć" zajść w ciążę najszybciej jak to możliwe, ogołocić biednego pracodawcę z pieniędzy idąc na zwolnienia. Do tego małe dziecko jest przecież ogromnym "obciążeniem", bo a nuż - zachoruje (tfu, tfu!) i nie będę mogła przyjść? Zacznę się wykręcać, że zmęczona po nieprzespanej nocy, że marudzi bo idą ząbki... Wreszcie - jakim prawem zostawiam w domu niespełna rocznego bąbla i egoistycznie wracam do życia-poza-pieluchami?... ;) Otóż tak, jestem bezczelnie "egoistyczną" matką, bo choć mogłabym siedzieć w domu i "nic nie robić" (znacie chociaż jedną taką MATKĘ?), wybrałam dodatkowe godziny obowiązków poza domem. Hurrra, w końcu zaczną mi za nie znowu płacić! ;) Jednak mówiąc serio - wszystko wyszło super; godziny pracy, płaca, miejsce i atmosfera... Miłą odmianą będzie "wyrwanie" się z domu choćby i na te pół etatu, poznanie nowych ludzi i zarobione drobniaki na przysłowiowe waciki. Albo krem przeciwzmarszczkowy, kawę z podwójną dawką kofeiny, samozmieniające się pieluchy i olejek na rozstępy...

Super, że w UK wszystkie te przymioty związane z macierzyństwem nie są przeszkodą dla pracodawców aż tak, jak w Polsce. Oczywiście, chciałabym, żeby wszędzie było tak samo dobrze, żeby każda Mama mogła spokojnie powierzyć dziecko odpowiedzialnej osobie lub instytucji i za godziwą pensję w świetnych warunkach móc zarabiać na chleb. O ile oczywiście ma na to ochotę. Jakże prościej by było, gdyby rząd płacił kobietom za pracę, jaką wykonują w domu wychowując dzieci! Utopia...

Ale miało być o zmianach ogólnie, nie tylko o pracy ;) 

Ostatnio marzy mi się remont salonu... Pomalowanie ścian na inny kolor, przemeblowanie... Musimy jednak najpierw sprowadzić z Polski nasz narożnik, który kupiliśmy kilka miesięcy przed przeprowadzką do UK. Tutaj meble tego typu są horrendalnie drogie! Mamy jednak swój własny, w idealnym stanie. Duży, w pomarańczowym kolorze, niski - więc automatycznie wygodny również dla dziecka. Do tego mnóstwo, poduszek które uwielbiam... W komplecie, ściany w kolorze zieleni lub żółci, jasne regały "expedit" z IKEA, bibeloty w kolorze pomarańczu i bieli, jasne zasłony w oknie... Póki co jednak, jedyna zmiana jaka się szykuje to wielka wyprowadzka kojca Młodej z salonu - mamy już tak dużą Dziewczynkę, że nie potrzebujemy tego mebla w ciągu dnia! Drzemkę urządzamy sobie na piętrze domu, w sypialnianym łóżeczku. I tutaj ukłony dla Was moje Drogie, bo...

...Młoda wczoraj zasnęła bez problemu! Nakierowałyście mnie na zmianę pór drzemek, zastosowaliśmy tylko jedną długą drzemkę od 12:30 do 14:30 i wieczorem Młoda była już tak zmęczona, że nie miała siły walczyć ;) Dziękuję, dziękuję, dziękuję!






5 komentarzy:

  1. Hej Karolina cieszę się że dostałaś pracę! no to teraz sie zacznie;) już rozumiem czemu sie tak mało odzywssz. Poradzisz sobie na pewno! my matki mamy tą siłę w sobie:) Powodzenia i ucałuj córeczke

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się jak mogę, ale tak jak Ci pisałam, mam wiele rzeczy do ogarnięcia i czas na rozmowę właściwie dopiero wieczorkiem.. Więc jeśli będziesz miała chwilę, to możemy się zgadać :) :*

      Usuń
  2. Ja tez wracam do pracy w listopadzie wiec trzymam kciuki za nas obie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, na pewno się uda! I mimo wszystko - to cudowne uczucie wrócić do domu i wyściskać, wycałować stęsknione za mamą dziecko :)

      Tobie również życzę powodzenia! Matki to świetni pracownicy, bo przecież kto jest bardziej zorganizowany i sumienny, niż my?

      Usuń
  3. gratuluję pracy ;))

    mnie również marzy się remont... i to nie jedynie salonu, a najlepiej całego mieszkania :))) najbardziej marzy mi się w ogóle nowe mieszkanie... ale najpierw chyba wypadaloby wygrac w totka ;)) powodzenia w urzadzaniu, mam nadzieje, ze i my się wezmiemy do pracy i chociaz "cos" ruszymy :)

    OdpowiedzUsuń